Magazyn Rynku Nieruchomości \

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki

Mina w drodze

Email Drukuj

mina w drodze - droga dojazdowaCzujność, doświadczenie  i profesjonalne podejście specjalistów od nieruchomości, są warunkiem mogącym zapewnić przyszłemu nabywcy spokój i pewność, że to, co nabywa, faktycznie powiększy jego majątek i życiowy dorobek, a po złożeniu podpisu pod aktem notarialnym nie zacznie się dla niego proceduralna „droga przez mękę”.

Ważne szczegóły

Życie pokazuje, że niespodzianki nie muszą kryć się zawsze w niedostatecznie prowadzonych dokumentach: księgach wieczystych, wyrysach i wypisach z ewidencji gruntów, dokumentach spadkowych, ani też w złej wierze zbywcy, który chcąc „pozbyć się problemu” nie ujawnia nam wszystkich mankamentów swojej nieruchomości. Czasami wystarczy słaba wiedza i niski stopień świadomości sprzedającego na temat praw rządzących kwestią nieruchomości. Przykład: Pani Janina otrzymała w drodze darowizny nieruchomość zabudowaną domem jednorodzinnym. Rodzice darowali jej posiadłość pozostawiając sobie - nie wiedzieć czemu - udział w prawie własności do drogi przylegającej do tejże nieruchomości. Udział ten gwarantował bezkonfliktowy sposób korzystania z drogi dojazdowej do posesji. Jednocześnie nie poinformowali o tej zależności swojej córki. Pani Janina, młoda osoba nieświadoma powagi sprawy, nie pomyślała nawet, że nieruchomość, która jest jej własnością, nie posiada drogi dojazdowej. Sprzedająca zapewniała wręcz pośrednika, że droga ta ma statut drogi publicznej i wystawiła nieruchomości na sprzedaż. Bardzo szybko znaleźli się potencjalni nabywcy. Sytuacja rozwijała się pomyślnie. Bank dokonał wyceny nieruchomości oraz przyznał zainteresowanym kredyt na jej nabycie. Nic więc nie wskazywało na to, że mogą zdarzyć się jakiekolwiek niespodzianki. O ile czujność zainteresowanych zakupem nieruchomości, a także bankowców i rzeczoznawcy została uśpiona, o tyle pośrednik kierowany drogą doświadczeń postanowił zbadać i dociec sedna sprawy - jaki statut posiada droga dojazdowa do posesji. I można powiedzieć, że tylko dociekliwość specjalisty do spraw nieruchomości uchroniła obie strony transakcji od „katastrofy”. Okazało się bowiem, że w czasie, gdy wszyscy pracowali nad szczęśliwym finałem sprawy, rodzice naszej obdarowanej - nikogo nie informując - dokonali sprzedaży udziału w drodze.


Jedna nieruchomość, dwie umowy


Chcieli dobrze

Całe zdarzenie miało miejsce na kilka dni przed finalizacją zbycia nieruchomości przez panią Janinę. Działanie rodziców nie miało być wymierzone ani przeciwko córce, ani nowym właścicielom. Po prostu „z dobrego serca„ i za sprawą własnej niewiedzy, rodzice pani Janiny odsprzedali swoje udziały za symboliczną kwotę swoim sąsiadom sprzed lat - państwu Nowak w myśl zasady „koszula bliższa ciału”. Od tego momentu ani rodzice, ani pani Janina nie byli już właścicielami udziału w drodze, a w myśl starej jak Rzym zasady „nemo plus iuris ad alium transferre potest quam ispe habet”, czyli „nikt nie może przenieść na drugą osobę więcej praw, niż sam posiada”, pani Janina nie mogła zapewnić kupującym prawa do drogi. Zrodziło się pytanie - co zrobić dalej? Rozmowy, prośby i tłumaczenia pracowników agencji nieruchomości pomogły przekonać państwa Nowak, że owe udziały nie sprawią, iż staną się o wiele zamożniejsi, a nowym nabywcom domu pani Janiny mogą znacznie utrudnić życie. Argumenty pośrednika trafiły na szczęście do posiadaczy „nieszczęsnych” udziałów w drodze.

niebezpieczeństwo transakcji kupna-sprzedaży nieruchomości


Dociekliwość specjalisty do spraw nieruchomości uchroniła strony transakcji od „katastrofy”


Szczęśliwy finał

Zaistniała sytuacja o tyle skomplikowała finalizację transakcji, że zamiast jednego aktu końcowego przenoszącego własność na nowych nabywców, niezbędne były dwa akty notarialne - pierwszy przenoszący prawo do drogi przez państwa Nowak na klientów pani Janiny i drugi, w którym pani Janina sprzedała swoją nieruchomość z już zagwarantowanym dojazdem. Strach pomyśleć, co mogłoby się zdarzyć, gdyby sytuacja nie została w porę uchwycona. Rozwiązanie jej zaś, choć pochłaniające znacznie więcej czasu i środków finansowych od przewidywanych, uchroniło strony transakcji przed nieuniknionymi skutkami prawnymi i komplikacją stosunków międzysąsiedzkich.