Duże mieszkania to dość specyficzny fragment rynku nieruchomości. Wynika to głównie z faktu, że ich powierzchnia jest zbliżona do powierzchni domów. Domy są więc alternatywą wobec mieszkań dla klientów dysponujących większą gotówką albo zdolnością kredytową.
Przy czym inne są zachowania kupujących na terenach tych miast, które są bardzo zatłoczone i mają kłopoty komunikacyjne, a inne w tych miastach, gdzie sytuacja komunikacyjna jest lepsza. W tych pierwszych, ze względu na trudności z dojazdem do pracy, szkoły, klienci chętniej kupują duże mieszkania w centrum - bo łatwiejszy i szybszy dojazd. Tam, gdzie trudności komunikacyjne są znacznie mniejsze, klienci chętniej wybierają domy na peryferiach lub poza miastem, niż duże mieszkania.
Przedstawione dane pośredników z terenu całego kraju doskonale obrazują, jak bardzo lokalny jest rynek nieruchomości. Poza znacznymi różnicami cen w poszczególnych miastach, inne są też zachowania klientów, inna podaż i inny popyt. Np. w Chorzowie, Będzinie i Łodzi widać ożywienie wśród kupujących, w pozostałych miastach trwa stagnacja. Wszędzie występuje nadpodaż mieszkań, spowodowana głównie nierealistycznymi oczekiwaniami ich właścicieli. Nietypowe zjawisko obserwujemy w Łodzi. Na skutek silnej presji ze strony największej grupy popytowej, tj. osób niezbyt zamożnych, zaczęły rosnąć ceny mieszkań do tej pory najtańszych i pogardzanych, czyli na starych osiedlach z wielkiej płyty. To powoduje, że mieszkanie na przykład na os. Retkinia bywa droższe od nowego mieszkania o nawet dość wysokim standardzie. Obserwuje się też kiksy na rynku deweloperskim. W małym Będzinie ceny nowych mieszkań deweloperskich są wyższe, niż w stolicy województwa - Katowicach. W Rzeszowie mieszkańcy zdecydowanie wolą kupić dom, niż np . 120-metrowe mieszkanie, bo ceny są podobne. Nie widać też jeszcze „mody” na apartamentowce.
Każdy lokalny rynek nieruchomości rządzi się własnymi regułami i prawami. Zależy od atrakcyjności położenia, istniejących - bądź nie - miejsc pracy, stanu miejscowej gospodarki, prężności lokalnych władz i wielu innych czynników. Nie można zachowań i tendencji w jednym mieście uogólniać na inne. Z prezentowanych danych widać jednak, że powolna poprawa oferty kredytowej na razie słabo przekłada się na ilość transakcji. W większości miast trwa stagnacja i oczekiwanie na obniżanie cen, przy jednoczesnym trwaniu sprzedających przy swoich „wirtualnych cenach”. Tam, gdzie sprzedający wykazują większą elastyczność, dochodzi do transakcji. Reszta czeka na lepsze czasy. Sądzę, że w bieżącym roku nie dojdzie do dużego zwiększenia obrotów na rynku nieruchomości. Sprzedawać się będą tylko mieszkania.