Rozmowa z Janem Vincentem Rostowskim – ministrem Finansów.
Czy kryzys gospodarczy naprawdę już się zakończył?
To zależy gdzie. W tej chwili mamy drugi etap kryzysu, który jest następstwem tego z 2009 roku. On ma inną naturę niż poprzednio. To jest kryzys europejski, nie światowy. Teraz dotyka on finansów publicznych, ale już widać, że dotknął również instytucji europejskich. On się może rozlać na cały świat, a więc będziemy mieli drugi poważny kryzys światowy.
Skoro wiemy jakie są zagrożenia, to możemy chyba odpowiednio się do nich przygotować.
No i takie próby już trwają, ale nikt nie wie, jakie jest naprawdę skuteczne lekarstwo na to, co będzie się działo. Różnice są spore. Proszę sobie przypomnieć rok 2009. Przecież w kwietniu 2009 roku Komisja Europejska przewidywała, że spadek Produktu Krajowego Brutto wyniesie w Polsce 1,4 procent. Tymczasem mięliśmy wzrost 1,8 procent. To była pomyłka o skali, która Komisji Europejskiej nigdy w historii się nie przydarzyła. Teraz mówią nam, że możemy osiągnąć wzrost na poziomie 3,5 procent, ale… może nam przeszkodzić światowy kryzys.
Udzielone wsparcie procentuje w przyszłości bardzo, natomiast egoizm jest karcony
I teraz można im wierzyć?
Są na to szanse, ale dalsze reformy są jednak konieczne. Potrzebna jest też dalsza prywatyzacja.
O jakich reformach pan mówi?
Przede wszystkim tych dotyczących finansów publicznych. Mamy tu już konkretne osiągnięcia. Proszę sobie przypomnieć rok 2009. Wszyscy wtedy wprowadzali pakiety stabilizujące, przeznaczając na ten cel wiele miliardów euro. Tylko my zrobiliśmy inaczej, czyli wprowadziliśmy pakiet oszczędnościowy. Pokazaliśmy w ten sposób, że postępujemy odpowiedzialnie, a jednocześnie zadziałaliśmy wyprzedzająco w stosunku do tego, co dzieje się w 2010 roku. Teraz okazuje się, że pakiety oszczędnościowe wprowadzają już wszyscy.
Ale nie wszyscy chcą tego samego. Strefa euro trzeszczy. Mówi się nawet o wprowadzeniu podziału wśród państw posiadających wspólną walutę.
I to jest największe dla nas zagrożenie. Rozpad strefy euro byłby dla Polski katastrofą. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak dotknęłoby to nasz kraj, gdyby zamiast euro były znowu marki, franki, guldeny. Przecież wahania kursów w takiej sytuacji byłyby ogromne, przepływy kapitałów trudne do opanowania. W tym wszystkim Polska, która byłaby wrzucona do jednego koszyka z innymi krajami regionu, wśród nich z takimi, które faktycznie miałyby słabe podstawy ekonomiczne. To byłoby też podważenie roli instytucji europejskich.
Brzmi to groźnie.
Bo to jest groźne, ale w tym wszystkim okazało się, że dla Polski stworzyła się wyjątkowo korzystna sytuacja, która może wywindować nasz kraj do bardzo ciekawych poziomów. To nasze nawet nie 5 minut, ale cała godzina!!! Polska jest absolutnym liderem nowych państw członkowskich i jest to już fakt przez nikogo nie podważany. Nie dzieje się tak dlatego, że o tym mówimy, ale dlatego, że aktywnie działamy i mamy bardzo dobre kontakty w największymi. Jeśli uda się przetrwać ten kryzys, to mamy przed sobą naprawdę nowy etap dynamicznego rozwoju. Już teraz doganiamy najbardziej rozwinięte kraje Unii szybciej, niż poprzednio.
Dla polski stworzyła się wyjątkowo korzystna sytuacja, która może wywindować nasz kraj do bardzo ciekawych poziomów
Jakie są nasze atuty?
W tej chwili są różne pomysły na to, co zrobić z Unią i my powinniśmy forsować swój pomysł, który zakłada twarde trzymanie dyscypliny budżetowej. Chcemy, by te rzeczy były wpisane do konstytucji państw członkowskich tak, jak dzieje się to w Polsce.
Podobno jesteśmy też gotowi sfinansować pomoc dla państw strefy euro, które znalazły się w potrzebie?
To akurat jest bzdura. Nie mamy zamiaru dawać pieniędzy na wsparcie strefy euro. Popieramy jednak pomysł, by wzmocnić Europejski Bank Centralny. To będzie jednak nasza suwerenna decyzja. A to, że musimy pomagać… Tak, ja wierzę w coś takiego jak Solidarność pomiędzy narodami. Mam wiele dowodów na to, że udzielone wsparcie procentuje w przyszłości bardzo, natomiast egoizm jest karcony. Przecież jako jedni z pierwszych pomagaliśmy Islandii i Łotwie. Zrobiliśmy to we własnym, dobrze pojętym interesie.