Magazyn Rynku Nieruchomości \

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Start Z rynku nieruchomości Czwarte podejście do likwidacji licencji

Czwarte podejście do likwidacji licencji

Email Drukuj

likwidacja licencji pośrednikówHistoria pewnej ustawy…, czyli kolejne podejście do likwidacji licencji pośredników
a może...
„wyrzucili go drzwiami to próbuje wejść oknem” lub
„bałagan legislacyjny w naszym kraju” albo
„pomysły na przypodobanie się wyborcom kosztem zalecanej przez UE ochrony konsumentów”…
każdy tytuł byłby dobry, ale przejdźmy do meritum...

Aspekt sprawy pierwszy... czyli proces legislacyjny i tworzenie prawa w naszym kraju…
Ministerstwo Gospodarki (MG) dopiero po działaniach Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN) ujawniło na swoich stronach projekt ustawy „o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców” informując jednocześnie, że ma on „charakter roboczy, ponieważ nie uzyskał jeszcze akceptacji kierownictwa. Obecne konsultacje mają charakter  pre-konsultacji, natomiast projekt ustawy będzie jeszcze raz przesyłany do uzgodnień międzyresortowych i społecznych w ramach głównej procedury (wówczas zostanie opublikowany w BIP), w chwili gdy uzyska akceptację Kierownictwa MG i uzyska status oficjalnego dokumentu rządowego.”
Przypomnijmy, że projekt tej ustawy pojawił się wcześniej na stronie Konfederacji Pracodawców Polskich i jest to o tyle dziwne, że:

  1. regulamin pracy Rady Ministrów (RPRM) nie przewiduje czegoś takiego jak pre-konsultacje i nie dzieli procedur ustawodawczych na np. wstępną i główną,
  2. w piśmie wysłanym m.in. do KPP i tak naprawdę nie wiadomo, do kogo jeszcze, osoba działająca z upoważnienia ministra Baniaka podaje: „zgodnie z §12 ust 5 Regulaminu pracy Rady Ministrów, przekazuję projekt” … „uwagi proszę zgłaszać do 31.12.2009r.”, co oznacza, że jednak dzieje się to w ramach konsultacji społecznych przewidzianych w RPRM oraz za akceptacją kierownictwa ministerstwa!

W tym momencie należy nadmienić, że zgodnie z §6 ust 1 RPRM wszelkie projekty opracowywać powinien, każdy w zakresie swojej właściwości. Omawiany projekt (zmieniający prawie setkę ustaw) jest tak szeroki i dotyka tyle dziedzin gospodarczych, że znajduje się on we właściwości minimum kilku ministerstw, które tak jak np. ministerstwo infrastruktury nic o tym projekcie nie wiedziało a tym bardziej przy nim nie pracowało. Projektu tego nie znały wcześniej również najbardziej nim zainteresowane organizacje konsumentów czy organizacje zawodowe!

Popatrzymy szerzej: MG realizuje projekt "Reforma procesu stanowienia prawa i uproszczenie obowiązujących przepisów", który jest współfinansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Priorytetu V. Działania 5.3. Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. W ramach tego projektu MG przekonuje jak ważne są konsultacje społeczne w procesie stanowienia prawa - na stronie projektu MG stwierdza (zresztą słusznie): "Nie można także zapominać o sprawnym i transparentnym procesie konsultacji dokumentów (aktów prawnych) na wielu etapach ich tworzenia. Szerokie konsultacje aktu prawnego, czy też innego dokumentu rządowego, przez partnerów społecznych powinny być zawsze podstawą poprawnej regulacji, która będzie potem respektowana i akceptowana przez beneficjentów prawa."
Gdyby tego było mało to w tym roku MG wydało kilka publikacji, w których ponownie wskazuje jak ważne są konsultacje społeczne np. „Proces stanowienia prawa powinien również uwzględniać udział podmiotów powiązanych z daną regulacją prawną – czyli podmiotów, których tworzone prawo będzie bezpośrednio dotyczyć”
Najdziwniejsze (choć może powinienem napisać najtragiczniejsze) w tym wszystkim jest to, że projekt ustawy o „ograniczaniu barier” realizowany jest przez ten sam Departament, który realizuje projekt „reformy procesu stanowienia prawa”.
Wygląda na to, że Departament ten nie zna własnych zaleceń!
Gdyby tego było mało to kolejnym ciekawym dokumentem, opracowanym przez MG, a przyjętym do stosowania przez Radę Ministrów, są wytyczne do oceny skutków regulacji. Oprócz wskazania elementów, jakie powinna zawierać Ocena Skutków Regulacji (OSR), znajduje się tam rozdział o prawidłowym prowadzeniu konsultacji regulacji (punkt D opracowania), gdzie czytamy m.in.:
"Celem konsultacji jest dotarcie do możliwie szerokiego audytorium i chęć zapoznania się z jego opiniami w celu poprawy jakości przygotowywanych rozwiązań nawet, jeśli będzie to oznaczać zaniechanie interwencji."
"Konsultacje to więcej niż dostęp do informacji i rozesłanie dokumentu do kilku wybranych partnerów"
"Nie należy organizować konsultacji w okresach świątecznych i wakacyjnych"
"Konsultacjami objęci powinni być wszyscy partnerzy społeczni, których problem faktycznie dotyczy. Jeżeli jest to możliwe nie należy ograniczać się do tzw. „dyżurnych” partnerów społecznych."
"Konsultowany dokument powinien być jasny, zwięzły i szeroko dostępny."
Komisja Europejska opracowała zestaw minimalnych standardów konsultacji:

  • Zapewnienie, by każdy z uczestników konsultacji otrzymał wszystkie niezbędne informacje dotyczące propozycji regulacji,
  • Objęcie konsultacjami wszystkich grup docelowych,
  • Prowadzenie konsultacje za pośrednictwem środków komunikacji dostosowanych do celów konsultacji i oczekiwań ich uczestników,
  • Pozostawienie wystarczającego czasu na to, by umożliwić uczestnictwo w konsultacjach,
  • Potwierdzanie otrzymania odpowiedzi,
  • Publikacja raportu opisującego wyniki konsultacji oraz sposobu wykorzystania ich w trakcie dokonywania oceny skutków regulacji."

Tutaj należy przypomnieć kolejne fakty:
Wiosną tego roku ten właśnie rząd powołał Rządowe Centrum Legislacyjne, które miało opracowywać projekty ustaw a nie tylko (jak do tej pory) je opiniować. Dodatkowo działa komisja „przyjazne państwo”, która „miała ułatwić Polakom życie i ukrócić samowolę urzędników. Ale stała się furtką dla lobbystów do przepychania wygodnych dla nich projektów” (cytat GW). Więc, po co powołuje się RCL skoro projekty aktów prawnych pojawiają się jak „króliki z kapelusza” nie tylko w organach rządowych, ale może je przez komisję złożyć każdy, kto chce a dodatkowo po drodze są kilkadziesiąt razy zmieniane?!
W taki sposób nigdy nie dopracujemy się transparentnego procesu legislacyjnego a co gorsza „czytelnego” dla przeciętnego obywatela tego kraju prawa!

Kolejny aspekt… czyli gdzie tutaj logika… ?
W tym roku MG pracowało nad ustawą o świadczeniu usług (wdrażającą dyrektywę UE), która w pierwszym projekcie likwidowała licencje pośredników nieruchomości. Kiedy ten projekt został rozesłany do uzgodnień międzyresortowych i przytoczono argumenty prawne, MG wycofało się z tego pomysłu i dzisiaj ustawa o świadczeniu usług, którą rząd zaakceptował nie likwiduje licencji. Należy zatem zadać pytanie, dlaczego MG wraca do czegoś, z czego zrezygnowało przy wcześniejszej ustawie? Czy nie jest to zwykła strata czasu? Należy jeszcze dodać, że projekt ustawy nie zawiera uzasadnienia do części likwidującej licencje pośredników a w części pokazującej oszczędności, jakie przyniosłoby uchwalenie tej ustawy autor wylicza ile kosztuje ministerstwo utrzymanie centralnego rejestru pośredników natomiast nie pokazuje przychodu ministerstwa z tytułu powadzonych postępowań kwalifikacyjnych, który nota bene jest kilkakrotnie większy niż wcześniej wspomniane koszty.

Aspekt kolejny… prawny…
Jeśli przyglądnąć się części dotyczącej pośredników w obrocie nieruchomościami to ktoś, kto to napisał ten projekt:

  1. Zapomina o tym, że w naszym kraju Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się 28 marca 2008 roku wyraźnie na temat licencji. TK stwierdził, że licencja powinna być traktowana jako wymóg, a nie ograniczenie podejmowania i prowadzenia działalności gospodarczej. Takie przepisy państwo powinno wprowadzać, bowiem jest to w interesie ochrony konsumentów. Chodzi bowiem o inwestycje, w które angażowane są bardzo często oszczędności całego życia obywateli tego kraju (a niejednokrotnie zaciągane zobowiązania – kredyty na wiele lat).
  2. Zapomniał także o dyrektywie unijnej z 2006 roku. Nota bene tej, która wprowadzana jest ustawą o świadczeniu usług. W niej jest zawarte pojęcie nadrzędnego interesu publicznego, które obejmuje ochronę konsumentów.
  3. Doprowadza do sytuacji, że aby zajmować się pośrednictwem nie trzeba mieć ukończonej nawet szkoły podstawowej. Można być oszustem skazanym za fałszowanie pieniędzy, przywłaszczenia, likwiduje bowiem wszystkie zastrzeżenia z dotychczasowej ustawy o gospodarce nieruchomościami. W ten sposób autor projektu konsumentowi zostawia tylko drogę postępowania sądowego cywilnego i ubezpieczenie przedsiębiorcy. Tyle, że z ubezpieczeniem przedsiębiorca tak jak się pojawił na rynku, tak nagle może zniknąć.

Tutaj należy wskazać na kolejną paranoję, jaką funduje nam ustawodawca (autor projektu).
Mianowicie ustawa o „świadczeniu usług” likwiduje ubezpieczenie OC przedsiębiorcy a pozostawia OC pośrednika (przypominam, że przedsiębiorca to ten, co prowadzi działalność gospodarczą a pośrednik to osoba fizyczna wykonująca zawód). Natomiast ustawa „o ograniczaniu barier” wprowadza tylko ubezpieczenie dla przedsiębiorcy.
I jak tutaj pracować i żyć w takim kraju gdzie jedna ustawa nie weszła jeszcze w życie a już jest projekt kolejnej, który proponuje coś zupełnie odwrotnego.

Licencja to nie koncesja…
Przyzwyczaiłem się już do tego, że wielu polityków a nawet o zgrozo dziennikarzy czy publicystów w jednym szeregu stawia licencje z koncesjami czy zezwoleniami (choć to zupełnie coś innego). Również wielu z nich myli stowarzyszenia z samorządami czy korporacjami zawodowymi (tworzenie tych pierwszych zapewnia konstytucja a często przedstawia się je, jako coś szkodliwego i niepożądanego). Ale, żeby pod szyldem likwidacji barier dla obywateli i przedsiębiorców próbować rozszerzyć pole do oszustw i zmniejszyć ochronę konsumentów to dla mnie pomysł zupełnie nowy!
Pozatym, jakie bariery autor projektu miał na myśli w przypadku pośredników?
Przecież działalność gospodarczą w zakresie pośrednictwa może prowadzić każdy – tutaj nie ma żadnych barier dla przedsiębiorców. A dla obywateli ? Czy barierą może być coś, co nie jest obowiązkowe?!

W związku z powyższym nie rozumiem, dlaczego pomysłodawca tej ustawy odnosi się (już po raz kolejny) do usług, z których klient nie musi korzystać?! Czy może po to, aby przypodobać się bliżej nieokreślonym grupom wyborców twierdzeniem, że „zwiększono konkurencję, przez co może ceny spadną”, że „ograniczono nieistniejące bariery”. Czy tylko dlatego warto dopuszczać do zawodu ludzi, o których nawet nie wiemy czy potrafią poprawnie czytać i pisać?

Aspekt ostatni… rynkowy i społeczny…
Ktoś tam sobie wymyślił pod płaszczykiem hasła, „że jak będzie większa konkurencja to ceny usług spadną”. Może spadną, a może nie. Tylko jakim kosztem ? Kosztem ilu oszustw, kosztem jakich strat konsumentów ? Jako obywatel tego kraju mam zagwarantowaną konstytucyjną ochronę. Chcę być chroniony i chcę by chroniono mój majątek. Kiedy siadam to taksówki, to jestem przekonany, że kierowca ma prawo jazdy, zna topografię miasta i nie będzie mnie zamiast trzy ulice dalej, woził dookoła.
Gdy wchodzę do lekarza wiem, że będzie mnie leczył człowiek, który ma o tym pojęcie a nie „konował” itd...
Ktoś sobie postanowił, że pod hasłem „rynek ureguluje” spróbuje ograniczyć, jak to ładnie nazwał bariery… i próbuje nam zafundować „wolną amerykankę”. Tylko, że „wolną amerykankę” można wprowadzać do spraw życia codziennego np. handlu ziemniakami czy bułkami. Jeśli trafie na nieuczciwego handlarza, stracę co najwyżej kilka – kilkanaście złotych, to więcej do takiego sklepu nie pójdę. Takie sytuacje faktycznie rynek może uregulować.
Jeśli już mówimy tutaj o pełnej swobodzie gospodarczej to przypominam, że w tej najbardziej wolnorynkowej gospodarce w USA właśnie pośrednicy mają postawione znacznie większe wymagania niż ma to miejsce w Polsce. To właśnie tam jeszcze mocniej zabezpieczono transakcje poprzez np. obowiązkowe ubezpieczenie nie tylko pośrednika, ale również samej transakcji ! To właśnie tam istniej faktyczna kontrola wykonywania zawodu !
Jednakże ja nie chcę się naciąć na kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych (nie ważne ile - najczęściej to oszczędności całego, życia lub zobowiązania finansowe na wiele lat – kredyt) tylko dlatego, że ktoś tam jest po prostu nieodpowiedzialny i chce ograniczyć gwarantowane konstytucyjnie bezpieczeństwo obywateli tego kraju a na dodatek tego robi to w niezgodzie z zaleceniami UE (nadrzędny interes społeczny m.in. ochrona konsumentów).
Rola pośrednika w procesie transakcji kupna – sprzedaży nieruchomości to z jednej strony najczęściej akcentowane w różnych wypowiedziach zapewnienie bezpieczeństwa finansowego powierzonych środków lub majątku klienta, ale również wiele innych czynności i działań, które służą ochronie konsumenta w aspekcie prawnym, rynkowym i ekonomicznym. W transakcji rola pośrednika to zarówno weryfikacja dokumentów, stanu prawnego i faktycznego nieruchomości to również ocena skutków zmian rynkowych i ich wpływu na nabywaną lub sprzedawaną nieruchomość. Szczegółowo wszystkie procesy i czynności, które zmierzają do zapewnienia szeroko rozumianego bezpieczeństwa prawnego i finansowego konsumenta zostały zawarte w standardach zawodowych. Zatem trudno sobie wyobrazić, że wszystkich tych działań mógłby podjąć się ktoś, kto nie ma do tego wystarczającej wiedzy i kompetencji. Czynności na rynku nieruchomości wykonuje się bardzo rzadko w przeciwieństwie do kupna dóbr codziennego użytku a i same czynności są o wiele bardziej skomplikowane a kwoty angażowane w te czynności jak już wspomniałem są znaczące. Więc nie można mówić „rynek wyreguluje” takie słowa to zwykła demagogia!

Jeśli już wspomniałem o standardach zawodowych proponuję zapoznać się z cytatem z w/w dyrektywy UE "Państwa członkowskie powinny zachęcać, w szczególności zrzeszenia, organizacje i stowarzyszenia zawodowe, do sporządzania kodeksów postępowania obowiązujących na poziomie wspólnotowym. Kodeksy te powinny zawierać, zgodnie z charakterem każdego zawodu, zasady podawania do publicznej wiadomości informacji handlowych przez przedstawicieli zawodów regulowanych oraz zasady etyki zawodowej i postępowania zawodowego związane z wykonywaniem zawodów regulowanych, które mają na celu przede wszystkim zapewnienie niezależności, bezstronności oraz dochowania tajemnicy zawodowej. Ponadto, takie kodeksy powinny określać warunki, którym podlega działalność pośredników w obrocie nieruchomościami. Państwa członkowskie powinny podjąć działania towarzyszące w celu zachęcenia zrzeszeń, organizacji i stowarzyszeń zawodowych do wdrożenia na poziomie krajowym powyższych kodeksów postępowania, przyjętych na poziomie wspólnotowym"
Więc zadaję kolejne pytanie: a to niby w jaki sposób nasz pomysłodawca omawianego projektu ustawy poprzez likwidację licencji zawodowych chce wdrożyć powyższy zapis w życie?!

Na zakończenie… refleksja i postulat…
W związku z tym, że dochód narodowy wytwarzany jest głównie przez mikro i małych przedsiębiorców oraz fakt, że szeroko pojęta władza ustawodawcza jest utrzymywana m.in. z moich podatków w związku z powyższym uprzejmie proszę, aby zajęto się likwidacją faktycznych barier dla obywateli i przedsiębiorców (transparentny proces legislacyjny, uproszczenie przepisów prawa, systemu podatkowego, zmniejszenie kosztów produkcji, itd, itd…) w tym kraju a nie marnowano czas i pieniądze na mamienie społeczeństwa w dziwny sposób populistycznymi hasłami nie mającymi żadnego merytorycznego uzasadnienia tym bardziej, że wg. badań opinii publicznej znacząca większość społeczeństwa tego kraju uważa, że licencje pośredników powinny istnieć…

Leszek A. Hardek - Toruń
Przewodniczący komisji etyki
Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości

PS. Gdyby stworzono np. prostą w obsłudze, ogólnodostępną i darmową stronę www z dostępnymi ujednoliconymi tekstami ustaw i rozporządzeń byłby to faktyczny krok w celu likwidacji barier… – Ci, którzy czasami szukają przepisów prawa a nie są prawnikami lub nie korzystają ze specjalistycznych i drogich oprogramowań komputerowych wiedzą o czym mówię...