Magazyn Rynku Nieruchomości \

  • Zwiększ rozmiar czcionki
  • Domyślny  rozmiar czcionki
  • Zmniejsz rozmiar czcionki
Start Z rynku nieruchomości Szpecą zamiast zdobić

Szpecą zamiast zdobić

Email Drukuj

Bielski rynek - Szpecą zamiast zdobićBielski rynek miał się stać popularnym miejscem spacerów i wypoczynku. Od 2004 roku trwa realizacja Programu Rewitalizacji Bielskiej Starówki, który ma na celu przywrócenie dawnej świetności wizytówce miasta, jaką niewątpliwie powinien być rynek. Trzeba przyznać, że w ciągu 6 lat zrobiono w tym celu już całkiem sporo. Gruntownie przebudowano płytę główną Starego Rynku, a część kamienic odnowiono. Niestety wygląd starówki szpeci jeszcze wiele obskurnych i sypiących się budynków.

Miasto nie jest jednak w stanie samodzielnie udźwignąć ciężaru wyremontowania wszystkich kamienic, które tego wymagają. Władzom pozostaje więc albo sprzedaż nieruchomości, albo starania o unijne dotacje.

Regionalny Program Operacyjny Województwa Śląskiego na lata 2007-2013 zakłada możliwość uzyskania zwrotu poniesionych wydatków na remont kamienic. Najpierw trzeba więc pieniądze mieć i je wyłożyć, by później móc je odzyskać. Naturalnie wydatki, które można pokryć środkami z unijnej kasy są ściśle określone i  generują kolejne trudności. Nie można na przykład za europejskie pieniądze wyremontować wnętrza kamienicy, w której znajdują się lokale mieszkalne.

Bielski rynek - Szpecą zamiast zdobićProblem z lokatorami

Tymczasem przeważającą większość budynków na starówce zajmują tzw. kwaterunkowicze. Najpierw trzeba więc zapewnić lokatorom mieszkania zastępcze, a następnie remontować kamienice w całości pod lokale użytkowe. Skoro jednak na lokale zastępcze brakuje pieniędzy, to część kamienic na rynku nadal popada w ruinę.

Przykładem tego jest najwyższa i zarazem jedna z najbardziej efektownych kamienic na bielskim rynku, znajdująca się w pierzei północnej. Powstała w 1912 roku w kształcie w jakim możemy podziwiać ją obecnie i nosiła nazwę Pilsner – Hof” (czyli Zajazd Pilzneński). Na jej parterze mieściła się restauracja i skład piwa prowadzone przez architekta Ryszarda Bichterlego, który był jednocześnie autorem projektu całego budynku. W późnych latach powojennych w kamienicy tej znajdowała się z kolei znana i lubiana kawiarnia Bolek i Lolek. Niestety dzisiaj kamienica niszczeje w oczach i mocno oszpeca starówkę. Przez długi czas miasto nie znajdywało pieniędzy na jej gruntowne odnowienie. Dopiero w tym roku udało się wygospodarować środki na renowację mającą objąć m.in. wykonanie elewacji frontowej, remont dachu i wymianę instalacji.

Czekają na pieniądze

Bielski rynek - Szpecą zamiast zdobićNadal jednak nie ma pieniędzy na lokale zastępcze dla mieszkających w niej lokatorów, więc zapewne jeszcze przez długi czas nie doczeka się ona kapitalnego remontu i nie zostanie wykorzystana tak jak na to w pełni zasługuje. Co ciekawe, władze planowały aby w miejscu byłej kawiarni Bolek i Lolek powstał całodobowy posterunek straży miejskiej. Z uwagi na centralne położenie i bardzo duże okno, byłby to doskonały punkt obserwacyjny dla strażników. Od początku bowiem obawiano się, że wyremontowane części rynku spotkają się z zainteresowaniem nie tylko mieszkańców i turystów, ale również i wandali. W związku z tym lokal po byłej kawiarni został odświeżony. Potem jednak okazało się, że w bielskiej straży miejskiej brakuje... ludzi, którzy mogliby tam pracować. W rezultacie więc nawet lokal użytkowy na parterze z ogromnym, pięknym oknem pozostaje niewykorzystany.

Brak możliwości przekwaterowania ludzi do mieszkań zastępczych nie jest jednak jedynym problemem. W przypadku niektórych kamienic, co najmniej dziwny może postępowania urzędników. Otóż zgodnie z miejskim planem rewitalizacji starówki, Rynek miał się stać popularnym miejscem spacerów i wypoczynku, a także miejscem ochronny dziedzictwa kulturowego. Niestety w niektórych przypadkach te piękne założenia zdają się nie mieć wiele wspólnego z rzeczywistymi działaniami władz. Przykładem tego jest kamienica przy ul. Kościelnej, gdzie mieści się działająca od ponad 30 lat pracownia rzeźby i ceramiki. Jest to nie tylko miejsce, w którym powstają piękne i unikalne ręczne arcydzieła przeznaczone na sprzedaż, ale również ośrodek, gdzie prowadzone są warsztaty ceramiczne oraz odnawiane są muzealne eksponaty. Stan techniczny kamienicy jest jednak fatalny. Wymaga ona szybkiego i gruntownego remontu. Walka artystów z urzędnikami o remont sypiącej się kamienicy trwa już od kilku lat. Początkowo próbowali oni nawet sami kupić budynek, licząc na bonifikatę od miasta z tytułu zakupu zabytku. Niestety okazało się, że nie mogą jej dostać, bo kamienica nie jest indywidualnie wpisana do rejestru zabytków.  Ostatecznie władze miasta postanowiły jej nie sprzedawać, lecz z unijną pomocą wyremontować i w całości przeznaczyć na lokale użytkowe. Lokal przejściowy dla pracowni artystycznej na czas remontu budynku władze już znalazły. Okazało się jednak, że wejście ekip remontowych, to wciąż dosyć odległa perspektywa, a najbliższe plany inwestycyjne nie przewidują remontu tej kamienicy.

Wystarczy jeden

Bielski rynek - Szpecą zamiast zdobićProblemy mają również ci, którzy są już właścicielami śródmiejskich lokali. Wystarczy bowiem, aby jeden lokal w kamienicy został wykupiony, a remont budynku znowu staje się problemem. Tym razem nie miasta, bo daną kamienicą zarządza wspólnota mieszkaniowa. Tymczasem, jeśli w budynku jest jeden czy dwa wyodrębnione lokale, to nadal miasto jako posiadacz największego udziału w nieruchomości wspólnej dysponuje decydującym głosem w sprawie jego remontu. Koniecznego, ale… niechcianego, bo zebrania wspólnoty przedstawiciele miasta kończą kategorycznym stwierdzeniem, że gmina nie ma pieniędzy na remont. Tymczasem osoba prywatna może odnowić samodzielnie co najwyżej swój lokal, staczając uciążliwe boje z konserwatorem zabytków. Taka sytuacja dotyczy na przykład jednej z XIX-wiecznych kamienic położonych blisko rynku, gdzie został wykupiony jeden lokal na parterze. Pozostałą część budynku zamieszkują lokatorzy z przydziału. Mimo, że stan techniczny kamienicy był opłakany, miasto nie było w stanie znaleźć środków na jej remont. Doszło w końcu do tego, że na jednej ze ścian pojawiły się trzy potężne, pionowe pęknięcia i kamienica zaczęła grozić zawaleniem. Dopiero wtedy, lecz mimo to nie bez oporów, miasto znalazło środki na spięcie kamienicy. Do teraz nie ma jednak decyzji o koniecznej, generalnej modernizacji całego budynku. Niewielki fragment frontowej elewacji wokół samego lokalu właściciel odnowił samodzielnie, jednak jak sam podkreśla, „tylko i wyłącznie dlatego, że urzędnicy nie sprzeciwiali się na tyle mocno, aby go zniechęcić”.

Z pewnością cieszyć powinien fakt, iż mimo istnienia wskazanych trudności związanych z remontem kamienic, miasto od kilku lat stopniowo prowadzi inwestycje mające na celu upiększenie wizerunku Bielska. Pozostaje nam mieć więc nadzieję, że z biegiem czasu coraz mniej będzie w miejskim krajobrazie kamienic pozostawionych samych sobie. Władze wskazują jednak, że nie potrafią określić ile lat może zająć jeszcze rewitalizacja całego terenu starówki.


Bielska starówka to  jedno z najbardziej reprezentacyjnych miejsc województwa śląskiego. Trudno więc zrozumieć widok niszczejących tam od lat kamienic, które powinny stać się wizytówką miasta



W 2008 i 2009 roku miasto sprzedało trzy kamienice na Starym Rynku (grunty w użytkowanie wieczyste + budynek jako odrębna własność)

1) cena wywoławcza: 1 060 720 zł (grunt 69 190 zł i budynek 991 530 zł); cena osiągnięta w przetargu: 4 550 489 zł (grunt 296 825 zł i budynek 4 253 664 zł); budynek był indywidualnie wpisany do rejestru zabytków, więc miasto udzieliło 70% bonifikaty od ceny budynku

2) cena wywoławcza: 629 920 zł (grunt 49 920 zł i budynek 580 000 zł); cena osiągnięta w przetargu: 721 000 zł (grunt 57 137,92 zł i budynek 663 862,08 zł); budynek nie był indywidualnie wpisany do rejestru, więc nie było bonifikaty, miasto zastrzegło sobie prawo odkupu

3) cena wywoławcza: 777 120 zł (grunt 77 120 zł i budynek 700 000 zł) cena osiągnięta w przetargu: 1 375 502,40 zł (grunt: 136 502,40 i budynek 1 239 000 zł); budynek nie był indywidualnie wpisany do rejestru, więc nie było bonifikaty, miasto zastrzegło sobie prawo odkupu