Sezon urlopowy to znaczne spowolnienie na rynku nieruchomości. Kto mógł – wyjechał i „ładuje akumulatory”, a ci, którzy muszą być na miejscu i pracują, decyzję dotyczącą nieruchomości odkładają na plan dalszy. Na rynku dominują studenci, którzy z racji podjęcia studiów na uczelniach Wrocławskich poszukują mieszkań do wynajmu lub - co bardziej zasobni finansowo - do kupna.
Powodzeniem cieszą się garsoniery i mieszkania dwupokojowe w granicach do 40 m2. Najlepiej, aby mieszkanie było w pobliżu uczelni. Nie jest to najlepsze rozwiązanie, gdyż przy takim oczekiwaniu i ograniczonej podaży mieszkań do wynajmu lub też sprzedaży powoduje to wzrost cen mieszkań. Lepszym rozwiązaniem jest znalezienie mieszkania w dalszej odległości od uczelni, ale za to dobrze skomunikowanego z uczelnią. Wówczas można wynająć lub kupić mieszkanie w niższej cenie. Przypuszczam, że chętni na zakup większych nieruchomości powrócą do tematu po udanych urlopach.
Lepszym rozwiązaniem jest znalezienie mieszkania w dalszej odległości od uczelni
Analizując aktualną sytuację na rynku pierwotnym widać, że deweloperzy obniżyli swoje oczekiwania finansowe. Oferują mieszkania już w cenie od 5100 zł/m2, W nie tak dalekiej przeszłości minimalne stawki deweloperów oscylowały w granicach 6200 zł/m2. Sprawą kluczową dla dewelopera jest kupno terenu pod inwestycję w dobrej lokalizacji, bo to daje pewność, że zrealizowana inwestycja zostanie sprzedana szybko i za dobre pieniądze. Oczywiście zakup gruntu w dobrej dzielnicy musi więcej kosztować więc i mieszkania te będą droższe. Ale klienci chętnie płacą za dobrą lokalizację. Nie przypuszczam, aby do końca roku na rynku nieruchomości coś radykalnie się zmieniło. Ceny będą się utrzymywać na obecnym poziomie.
